Tribeca, Soho i Greenwich Village

Krótki przystanek przy WTC

Nowy Jork, dzień czwarty. Rano wsiadam do metra aby dojechać do Dolnego Manhattanu i stamtąd rozpocząć włóczęgę. W przeciwieństwie do dni poprzednich, dziś już jest dzień roboczy (wczoraj było święto – Labor Day), w związku z tym metro zatłoczone jest ludźmi udającymi się do pracy. Dojeżdżając coraz bliżej do Dolnego Manhattanu wagony robią się trochę bardziej puste.

Wysiadam niedaleko WTC, bo chciałabym jeszcze zobaczyć Ogród Zimowy (Winter Garden), o którym wczoraj zapomniałam. Bardzo mi się ten budynek spodobał, zbudowany w dużej mierze ze stali i szkła z niewielkim placem i małym portem na rzece Hudson.  Po drodze jeszcze raz spojrzałam na One Word Trade Center.

Tribeca

Wychodząc z Winter Garden kieruję się na północ i trochę pobieżnie traktuję dzielnicę Tribeca (TriBeCa = Triangle below Canal Street, trójkąt poniżej Canal Street), o którą już wczoraj lekko zahaczyłam idąc do Highline Parku. Tribeca niegdyś była znaną dzielnicą finansową, pełną magazynów, fabryk tekstylnych, które potem przerobiono na lofty i apartamenty.  To tutaj ponoć mieszkają Robert de Niro, Julia Roberts, David Letterman czy inne osobistości.

SoHo

SoHo, podobnie jak Tribeca, wzięła swoją nazwę od swojego położenia czyli SoHo = South of Houston, czyli dzielnica położona na południe od Houston Street. Soho to największa koncentracja budynków z żeliwa na świecie. Sercem tej dzielnicy jest Green Street, gdzie można znaleźć około 50 budynków wzniesionych pomiędzy 1869 a 1895. Fasady o skomplikowanych wzorach produkowane były seryjnie w odlewniach, dziś są jednak rzadkością w sztuca przemysłowej, wspaniale jednak pasują do Soho.

Greenwich Village

Opuszczam Soho i dalej drepczę na północ, docierając do dzielnicy Greenvich Village, bądź jak ją nazywają nowojorczycy: po prostu Village, czyli wioska. Rzeczywiście była to kiedyś wioska, do której uciekano podczas epidemii żółtej gorączki w 1822 roku. Przemierzając tamtejsze uliczki ma się wrażenie jakby się było gdzieś poza Nowym Jorkiem, gdyż brakuje typowego schematu nowojorskich ulic. Tamtejszy system ulic odzwierciedla raczej granice pomiędzy gospodarstwami. Dzięki temu Greenvich Village została zachowana w stylu bohemy i tak bardzo polubili ją znani artyści i pisarze. Tak sobie pomyślałam przechadzając się uliczkami, że jeśli kiedykolwiek miałabym zamieszkać w Nowym Jorku, to podobało by mi się tam właśnie mieć mieszkanie, dyskusję o kosztach jednak pomijam,  dywaguję czysto teoretycznie.

Spacer po „wiosce” zaczynam od St. Luke’s Place. To urocza cicha uliczka z rzędem piętnastu ładnych kamienic znajdujących się naprzeciwko parku imienia Jimmy Walkera, byłego burmistrza Nowego Yorku. Pod numerem 6 znajdują się przed domem lampiony, które w Nowym Jorku, oznaczają, z mieszka tam burmistrz. Pod numerem 10 zaś mieszkała jedna z najbardziej znanych amerykańskich rodzin, znana głównie fanom serialu „Bill Cosby Show”. I choć sama rodzina ponoć mieszkałą na Brooklynie, to rzeczywiste zdjęcia domu pochodzą właśnie z Greenwich Village.

Przechodze dalej na Bedford Street, gdzie rówież nie brak ciekawych domów. Przy numerze 75½ znajduje się najwęższa kamienica w Nowym Yorku, jej szerokość to tylko 2,9m, pochodzi z roku 1893 i kiedyś mieszkał w niej nawet Cary Grant. Zaraz obok stoi dom zbudowany w 1799, którego pierwszym właścicielem był John a zaraz po nim Harmon Hendricks.

Skręcając za rogiem dochodzę do jednego z pierwszych teatrów alternatywnych na Broadway’u – Cherry Lane Theater. Niepozorny czerwony budynek to dawny browar przekształcony z na teatr w 1924 roku. Trochę było brudno wokół i ciężko było zrobić zdjęcie bez objęcia śmieci leżących na ulicy.

Cherry Lane Theatre

Po krótkiej przerwie na kawę i podładowaniu telefonu kontynuuje moją pieszą wędrówkę i wracam na Bedford St, gdzie pod numerem 90 znajduje się słynny budynek pokazywany wiele razy w serialu „Friends”, to tam gdzie między innymi dzieje się akcja tego serialu. Niestety restauracja na dole to nie Central Perk (ten bar raczej można znaleźć w studiu filmowym w Hollywood 🙂 )

Friends building

Kawałek dalej, przy St. Perry St 64 znajduje się dom kolejnej serialowej bohaterki: Carrie Bradshaw z Sex and the CIty i choć rzeczywiście w serialu mieszka gdzieś na Upper East side, to budynek jest również w Greenwich Village.

Carrie's house

Spod domu Carrie idę w kierunku Sheridan Square, plac na którym krzyżuje się aż 7 ulic! Nazwa placu pochodzi od nazwiska generała Philipa Sheridana, którego pomnik stoi w pobliskim Christopher Park. Przy ulicy o tej samej nazwie znajduje się Stonewall Inn, gejowski pub, znany głównie z zamieszek na tle dyskryminacji mniejszości seksualnych w 1969 roku. Podobno tamto wydarzenie uznaje się za początek ruchu walk o prawa LGTB w Stanach Zjednoczonych oraz na całym świecie.

Idąc dalej natykam się na Patchin Place, uroczą cichą i zadrzewioną uliczkę, którą upodobało sobie wielu znanych pisarzy. Tuż nieopodal znajduje się biblioteka publiczna Jefferson Market Courthouse, dawny budynek sądu i market. To piękny budynek z fasadą z czerwonej cegły, wieżyczkami i witrażami. Na główej wieży znajduje się duży zegar.

Dochodząć już do 5 Aleji decyduję się jeszcze obejrzeć First Presbiterian Church – kościół gotycki zaprojektowany w 1864 roku.

Powiązane posty:

  • All Post
  • America
  • Emigracja
  • Krótkie wypady
  • Moje miasto
  • USA
  • Wspomnienia z wakacji
    •   Back
    • USA - zima 2015/2016
    • USA - wrzesień 2016

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.